Hi
Sorry, że wczoraj nie pisałam. Wczoraj spadł pierwszy śnieg(we Wrocławiu). Niestety, od razu się roztopił. Potem pojechałam do babci. Jak zwykle piekłam z nią pizzę, Wyszła genialnie. Koło 23.30 gdy już zasypiałam, przypomniały mi się moje świnki. Łzy zaczęły ciec mi po policzkach. Coś we mnie pękło. Na początku września zmarła mi pierwsza świnka po niecałych dwóch miesiącach druga. Ledwo co się pozbierałam, a okazało się, że mam martwicę. Już tydzień temu zauważyłam, że po prostu gdzieś "zgubiłam" sens życia. Nie miałam czegoś do czego chciałam dążyć. Codzienne męczarnie z kulami, nocne bóle które nie wiem czemu narastają. Płakałam chyba do około 02.00. Bardzo brakowało mi takiego malutkiego zwierzątka. Wiedziałam, że prawdopodobnie pod koniec zimy będę miała szczura(a może nawet wcześniej).
Obudziłam się koło godziny 11.40. Pośpiesznie zaczęłam się ubierać. W kościele znów zaczęłam myśleć o tym wszystkim. Doszłam do takiego wniosku "muszę walczyć". Muszę robić wszystko by jak najszybciej się wyleczyć, modlić się by moja siostra jak najszybciej zaczęła chodzić oraz o to by w zaprzyjaźnionym sklepie można by zostawić szczura. Pewnie zdziwiło Was to co napisałam... Chodzi o to, że to są warunki posiadania szczura postawione przez moją mamę(obliczyłyśmy, że Marta zacznie chodzić w środku zimy-na początku wiosny. Nie mogę tylko zwariować(często jestem blisko tego stanu).
Pozdrawiam Was
Zwariowana Wariatka
PS Nie piszcie mi głupich komentarzy typu "Jesienna deprecha?"
Nie zapędzaj się w depresję. Wiem co to znaczy, też ostatnio tak miałam. Czupruś nie żyje od prawie dwóch tygodni. Trzeba się jakoś z tym pogodzić. Znaleźć dobrą stronę każdej sytuacji, powód do uśmiechu.
OdpowiedzUsuńNiedługo będziesz miała szczurka. Nie przejmuj się. Głowa do góry! :)
Nie martw się, wszystko będzie dobrze :)
OdpowiedzUsuń+Obserwuję i liczę na to samo :)
Też zrobiłam coś w stylu twojej strony Aktywni.
OdpowiedzUsuńZostałaś oznaczona jako najlepsza z najlepszych na moim blogu w zakładce najlepsi z najlepszych. ;3
dziękuję! :)
OdpowiedzUsuńoj przestań , toleruję Cię ^^
OdpowiedzUsuńa u mnie śniegu nie ma :(
OdpowiedzUsuńOczywiście, że nie będziemy :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy też nie zrobić u siebie zakładki ,,Aktywni". Nie lubię kopiować innych. Zawsze chciałam, by mój blog jakoś się różnił o masy klonów.
Uwielbiam Twoje notki, pisze to całkiem szczerze.
Po prostu... Wydajesz mi się taka sympatyczna, i naprawdę milo mi, że czytasz mojego bloga, jaki marny by nie był :)
U nas niestety nie ma śniegu. A taką miałam nadzieję na mróz i lód... Kiedyś na moim bloku były wielkie sople, zaczynały się przy dachu i ciągnęły aż do ziemi, przez cztery piętra i parter. Wyglądało to niesamowicie, cały blok za lodową zasłoną. Straż pożarna je zdjęła, bo były naprawdę niebezpieczne, ale i tak wyglądały nieziemsko. W tym roku chyba jednak tak nie będzie... Ech, nadzieję trzeba mieć!
Wiem, jak się czujesz. Znaczy, myślę, że wiem, bo nigdy do końca nie uda nam się poczuć dokładnie tego, co czuje druga osoba.
Kiedy tracisz wzrok w rekordowym tempie, zapracowujesz się w szkole i zarywasz noce do konkursów... Miałam taki okres, gdzie naprawdę, przez wiele, wiele dni myślałam tylko o tym, jak się zabić. Zabić, by odpocząć. Po co taki śmieć ma żyć, prawda? Wszyscy udowadniali mi, że jestem nikim, nawet nie pełnoprawnym człowiekiem. Sama sobie to udowadniałam.
To był taki mój mroczny okres, załamanie nerwowe. Na szczęście udało mi się z niego wyjść.
Po prostu. Przyszła zima, potem wiosna. Było... inaczej.
Żyj dla siebie :)
Znajdź jakieś hobby, coś, co zawsze chciałaś robić, niekoniecznie związane ze sportem (noga :c), albo coś, co zwyczajnie lubisz.
Uh, współczuję z powodu śmierci świnki morskiej. Ja jestem w trakcie zdobywania myszoskoczka, na razie mam kraba Sebastiana, nie potrafię sobie wyobrazić mojej rozpaczy (uu, jak to zabrzmiało), gdyby coś mu się stało. Bardzo go polubiłam.
Nie zniechęcaj się! Dobrze robisz!
Strasznie musi boleć :c
Też wczoraj długo płakałam, może to był taki jakiś dziwny wieczór? Coraz gorzej z oczami, płuca nie wytrzymują...
Ale co tam, zawsze mogło być gorzej.
Zawsze chciałam mieć szczura, uwielbiam je!
Też lubię piec z babcią :)
Powodzenia!
(mysz też gryzoń :3)