W dzisiejszym poście pragnę napisać Wam o mojej chorobie i bezkresnej głupocie. Wiem, nie będzie to ciekawa notka, ale chciałabym byście to wiedzieli. Jak zaczynałam pisać tego bloga trochę o tym pisałam, ale wiele czytelników nie czytało wtedy tej notki.
Zawsze byłam ruchliwym dzieckiem. Od kiedy pamiętam uprawiłam sporty. Skakałam przez przeszkody(oczywiście na koniu ale to była moja pasja), tańczyłam, i oczywiście jeździłam na nartach. Ostatnimi laty zainteresowałam się także teakwondo... Teakwondo- sztuka walki pochodząca z Korei. Charakteryzuje się dużą ilością kopnięć. Na początku było lajtowo. Potem zaczęłam to wręcz kochać. Dawałam z siebie coraz więcej i więcej. Nie raz zdarzało się, że na treningach wymiotowałam z przemęczenia. Nie kończyło się to tylko na tym. W domu też ćwiczyłam... Robiłam niezliczone ilości pompek, stałam na kostkach i tp. Pewnego dnia zaczęło boleć mnie kolano. Odezwało się na treningu pływania. Przy kraulu było ok, ale przy delfinie bądź żabce było masakrycznie. Gdy poszliśmy do ortopedy okazało się, że mam jałową martwicę jakiegoś przyczepu rzepki. Doszło to tego tak... Mięsień czterogłowy uda zrobił się za bardzo masywny i ciężki i przeważył przyczep. Najdziwniejsze było to, że przyczep nie "poleciał" ale obumarł. "Zakuli" mnie w ortezę i dali kule. Orteza- przyrząd rehabilitacyjny przypominający gips. Różni się regulowanym kontem zgięcia. Na początku miało to być tylko trzy tygodnie... Gdy poszliśmy na kontrolną wizytę okazało się, że muszę odbębnić jeszcze trzy tygodnie. Za tydzień mam wizytę...
Teraz dałabym bardzo wiele bym mogła pójść na spacer z moim psem. By móc znów pojechać w Alpy na Narty. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś będę mogła uprawiać jakie kolwiek sporty...
Orteza(mam podobną)
Pozdrawiam Was
Zwariowana Wariatka
Oby było dobrze ;P ;)
OdpowiedzUsuńWspółczuję...
OdpowiedzUsuńNie martw się na pewno z tego wyjdziesz i jeszcze pojedziesz na narty.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się.
wspolczucie:(
OdpowiedzUsuń3maj sie, blog - swietny. :-)
ojej współczuję, ja nie wytrzymałabym bez jakiejkolwiek aktywności..
OdpowiedzUsuńżycze powrotu do zdrowia :)
Pop'u słucham ^.^
OdpowiedzUsuńo jejku współczuję Ci :(
OdpowiedzUsuńTrzymaj się :*
Olka, nie poddawaj się i ciągaj ze sobą te kule. Wszyscy wiemy, że sciągną Ci to świństwo z nogi i znów będziesz mogła uprawiać sporty. Trzymaj się!
OdpowiedzUsuńnie mam lustrzanki, tylko kompakt fujifilm hs20 exr
OdpowiedzUsuńo matko:o współczuje ci strasznie! jeju:(
OdpowiedzUsuńciekawy blog zapraszam do mnie ; )
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńo jaa, współczuję Ci.. fajny blog, obserwuję;)
OdpowiedzUsuńChoruję na to samo :<
OdpowiedzUsuńJednak nie mam ortezy tylko zwykłą opaskę :C
3maj się <3
Zdrówka przede wszystkim :*
Pozdrawiam i zapraszam.
Od drugiego miesiąca wakacji :<
OdpowiedzUsuńFajny blog ;D
OdpowiedzUsuńoo biedna. wracaj do zdrowia ♥
OdpowiedzUsuńWłaśnie ta notka jest ciekawa. Coś innego, prawdziwego.
OdpowiedzUsuńDla mnie sporty to był temat tabu. Byłam strasznie ruchliwa, ale nie wolno mi było biegać, bo kończyło się to nocą na balkonie wśród flegmy i krwi z popękanych pęcherzyków płucnych. I zostawał las.
Podziwiam, nie wiem, jak można się tak czemuś poświęcić. Też chciałabym być taka dobra w sporcie, żałuję, że zmarnowałam sobie dzieciństwo/młodość/podstawówkę, ale... Chyba nie miałam takiej możliwości.
Przepraszam, że w nieadekwatnym miejscu - to Ty hodowałaś kiedyś myszoskoczki?
OdpowiedzUsuńOhh dasz rade < 33 Wyjdziesz z tego . Trzymam kciuki za twoje Zdrowie :**
OdpowiedzUsuńPozdrawia Black Swam < 3
Post bardzo ciekawy ,podoba mi sie !
OdpowiedzUsuńzycze szybkiego powrotu do olimpijskiej kondycji ;)
PS. obserwuje !